czwartek, 25 marca 2010

Wielka wioska czy metropolia?


Spędzam kilka dni w Santa Cruz. Właściwie już po paru godzinach spacerowania po tej wschodniej metropolii jestem w stanie przyznać rację mieszkańcom La Paz. Tu nic nie ma. Odnosi się wrażenie jakby z dnia na dzień do wioski przyjechał Pan i zarządził natychmiastową rozbudowę. Tak oczywiście nie było, ale prawdziwy rozwój Santa Cruz zaczął się rzeczywiście niewiele ponad 50 lat temu i miał gwałtowny przebieg.

Wcześniej wschodnie rolnicze tereny Boliwii były praktycznie odcięte od reszty kraju. Dopiero połączenie departamentu linią kolejową z Argentyną i Brazylią oraz wybudowanie asfaltowej drogi do Cochabamba w latach 50-tych XX wieku dało impuls do rozwoju. Odkrycie złóż ropy naftowej i gazu ziemnego, ich eksploatacja przez zagraniczne koncerny oraz przyznanie władzom departamentu 11% od wartości produkcji sprawiły, że w pół wieku później Santa Cruz stało się najzamożniejszym regionem w kraju, a jego stolica miastem o największej populacji (ponad 1 mln).


Spacerując po okolicach głównego placu Plaza 24 de Septiembre, oglądając niską zabudowę przywołującą na myśl prowincjonalne domy, trudno mi uwierzyć, że znajduję się w tak bogatym mieście. De facto takie jest centrum. Nowoczesne, wysokie biurowce i dzielnice willowe znajdują się poza „pierwszym pierścieniem”. Nastręcza mi to za każdym razem sporo problemów, bo jak jadę autobusem to nie wiem, po czym rozpoznać że znajduję się już nieopodal głównego placu. Jeden dom podobny do drugiego, nie widać wież kościołów ani innych charakterystycznych budynków. Także taksówka wiezie mnie za każdym razem przez prowincjonalne miasteczko, aż do momentu kiedy zza zakrętu wyłoni się sylwetka katedry.


Poznaję paru obcokrajowców, którzy czas w Santa Cruz spędzają głównie na basenie, bo i tak nic tu innego nie ma do roboty, poza tym upał nie pozawala na wiele więcej. Idę za ich przykładem i jadę do znajdującego się nieopodal miasta Mariposario – dużego parku z ogrodem botanicznym, rezerwatem motyli i kompleksem basenów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz