sobota, 27 marca 2010

W jednym z miasteczek Chiquitanii


Krowy jak wyciśnięte z tubki z białą farbą
wsiąkają w zieleń
Słońce uderza w tarcze parasoli w porze sjesty
Osiemnastowieczny Jezus zdejmuje koronę cierniową
i schodzi napić się wina z drewnianym aniołem
A wieczorem gdy czerwona ziemia ostygnie
w rzeźbionych misternie konfesjonałach
klękają mężczyźni
Proszę księdza - szepczą do ucha za kratą -
usta Chiquitanek słodkie są jak papaja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz