piątek, 26 marca 2010
San Miguel. Calidad. Creatividad. Chiquitanismo
W San Miguel zatrzymałam się w hoteliku poleconym przez Antonio. Jakie było moje zdziwienie kiedy spotkałam rano barczystego brodacza wysiadającego ze swojej terenówki razem z kobietą z dzieckiem. Zatrzymali się w tym samym hotelu. Wiem, że Antonio nie ma własnej rodziny, wniosek wydawał się oczywisty.
Po żelaznym punkcie programu, czyli zwiedzeniu kościoła, udałam się na poszukiwanie poznanej dzień wcześniej w autobusie kobiety. Okazało się, że jest ona dyrektorką miejscowej szkoły. Były wakacje, ale ona wraz z kilkoma nauczycielami mieli jeszcze trochę zajęć związanych z zamknięciem minionego roku. Ucieszyła się na mój widok, przedstawiła kadrze i oprowadziła po klasach. Mówiła dużo o rozwoju San Miguel i całej Chiquitanii, widać było że jest dumna z dziedzictwa tego miejsca i chce się nim pochwalić. Zaprowadziła mnie do warsztatu rzemieślniczego. Przekazana przez jezuitów nauka nie poszła w las, Chiquitanos do dziś dnia są znani jako mistrzowie sakralnego rzemiosła. Kościoły na całym wschodzie Boliwii zamawiają u nich rzeźby i obrazy. Ja kupuję na pamiątkę drewnianego anioła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz